Jedną z najstarszych metod antykoncepcyjnych jest stosowanie popularnie nazywanego kalendarzyka.
Fachowo określany metodą rytmu, która polega na unikaniu współżycia w dni płodne.
Cały mechanizm jej działania opiera się tylko na naturalnej metodzie bez konieczności stosowania dodatkowych innych sposobów.
Polega na dokładnym obserwowaniu cykli miesiączkowych i odnotowywaniu dni, w których wystąpiła miesiączka.
Według tego sposobu określa się dni płodne, które obliczymy odejmując osiemnaście dni od pierwszego dnia miesiączki najkrótszego cyklu, uzyskamy dzień pierwszy, a gdy odejmiemy od ilości dni najdłuższego cyklu jedenaście, to uzyskamy datę ostatniego dnia płodnego.
Prostszą wersją jest odliczenie czternastu dni od pierwszego dnia menstruacji, a skoro komórka jajowa jest zdolna do zapłodnienia przez dwadzieścia cztery godziny, to należy uwzględnić jeszcze dwa dni wcześniej oraz później, jako dni płodne.
Niestety metoda ta jest tylko i wyłącznie możliwa do zastosowania w przypadku, gdy cykle są regularne i kobieta prowadzi unormowany tryb życia, bez stresów.
Niestety nie można powiedzieć, że metoda jest skuteczna ze względu na wiele wad z niej wynikających, chociażby wpływ wielu czynników na zaburzenia cyklu, konieczność powstrzymania się od współżycia, czy nie zalecana po porodach.
Jednak znam osoby, które stosują tą metodę, jako jedyną formę antykoncepcji i do tej pory jest skuteczna, więc może nie warto jej przekreślać.